Spraw Wewnętrznych dla prefektury

chmury kłębiły się nad miastem. Wentylator ospale wirował nad ich głowami. Kelner
- Może powinnyśmy wezwać kogoś na pomoc - powiedziała Caitlyn, nie kryjąc zdenerwowania. - Kogo? - Nie wiem. Może straż wybrzeża. - Wiatr nagle osłabł, zrobiło się cicho. Śmiertelnie cicho. Za cicho... łagodnemu kołysaniu łódki towarzyszył jedynie delikatny plusk wody uderzającej o kadłub. Caitlyn wpatrywała się w wodę i wydawało jej się, że widzi w niej przemykające cienie. - Z silnikiem jest wszystko w porządku - stwierdziła Kelly, wciąż próbując go uruchomić. Wreszcie zaskoczył. - Widzisz! Nic się nie stało! - Spojrzała z satysfakcją na Caitlyn. Ale coś wisiało w powietrzu, Caitlyn to czuła. Rozpoznała słaby zapach dymu... Czy może palących się przewodów... - A ty chciałaś wzywać pomoc! - zaśmiała się Kelly. - Wciąż uważam, że powinnyśmy... BUM! Łodzią wstrząsnęła eksplozja. Buchnął dym i ogień. Drewno pękało z trzaskiem, strzelały płomienie. Caitlyn upadła. Uderzyła głową o pokład. Poczuła potężny ból. Gdzieś daleko usłyszała przerażony krzyk Kelly. Dziób motorówki zanurzył się ostro. Caitlyn starała się nie stracić przytomności. Kurczowo zacisnęła palce na relingu. - Kelly! - chciała krzyknąć, ale nie udało się jej wydać żadnego dźwięku. - Kelly! - Miotało nią po pokładzie. Z leniwym, złowieszczym jękiem pękł kadłub, rozlane paliwo wciąż płonęło. Łódź rozpadła się na kawałki. - Kelly! - Z gardła Caitlyn wydobył się tylko szept. Boże, gdzie ona jest? - Kelly! - Ogarnęła ją panika, a czarna otchłań wciąż próbowała ją wciągnąć. Wpatrując się w dym i ciemność, widziała, jak szczątki wymarzonej łodzi Kelly toną w odmętach. Załatają zimna woda i pociągnęła w dół, ale Caitlyn rozpaczliwym wysiłkiem zdołała utrzymać się na po-wierzchni. Boże, nie pozwól, żebym straciła przytomność, nie pozwól mi utonąć. Kelly! Kelly, gdzie jesteś? Zobaczyła unoszący się na wodzie kawał styropianu i złapała się go kurczowo, obejmując ramionami. - Kelly! - krzyknęła, kaszląc i krztusząc się. - Kelly! - Nie mogła złapać tchu. Nagle pochłonęła ją ciemność. Poczuła, jak zimna woda wciąga ją w głąb, a gdzieś w oddali usłyszała rozdzierający jęk. Nie miała sił walczyć. Woda wdarła się do jej płuc. Zamknęła oczy i zaczęła modlić się do Boga, któremu nie ufała. Wciąż nie mogła spokojnie myśleć o tym strasznym wypadku. Teraz, dziesięć lat później, znów poczuła tamten przejmujący chłód i tamtą grozę. Zadrżała. Adam z brodą opartą na dłoni, z notatnikiem na kolanach patrzył na nią w skupieniu. - Dobrze się czujesz? - zapytał. Dopiero teraz łzy napłynęły jej do oczu. Zamrugała nerwowo. Usłyszała skrzypnięcie fotela, gdy Adam wstał po pudełko chusteczek. Usiadł koło niej i podał jej jedną. - Wszystko w porządku. - Wzięła chusteczkę i wytarła głupie łzy, zirytowana, że nie potrafi nad sobą zapanować. Ale przecież Adam nieraz widział ludzi w takim stanie. Na miłość boską, to jego praca. Tym się właśnie zajmował. Albo nawet jeszcze gorszymi przypadkami, o ile to w ogóle możliwe. Mimo to czuła się jak idiotka. - Chcesz o tym mówić? - zapytał Adam łagodnie, z troską w głosie.
– Nie wiedziałem, że jesteś fanką Bentza. Spojrzała na Hayesa.
sobie rękę uciąć, że ktoś tu był, obserwował... Czekał, jakby wiedział, że przyjedzie na
Przeleżała w szpitalu pięć dni i lekarze zgodzili się ją wypisać. Czy jej się to podoba, czy nie, musi zacząć nowe życie. Jako jedna osoba. Żadnego rozdwojenia... taką przynajmniej miała nadzieję. Adam większość czasu spędzał w szpitalu. Powtarzała mu, żeby poszedł do domu, ale nie miała serca go wyrzucać, chociaż przemknęła jej taka myśl przez głowę.
do Kalifornii.
zabójstwem, które na pierwszy rzut oka jest identyczne ze zbrodnią sprzed dwunastu lat?
Bentz pomachał do niego, wstał, wyciągnął rękę.
mnie, a nie od innych czy z telewizji. Kiedy media połączą morderstwa Shany i Lorraine ze
Wczesna śmierć, choć przerażająca, ma też pewne zalety.
Choć oficjalnie sam odszedł z wydziału, naciski, by rezygnował, były wręcz namacalne,
Tym razem zostawiła włączone światła.
Nic na to nie poradzę, że ogarnia mnie duma. Z siebie. Nie tylko dlatego, że plan zadziałał;
Zjadły smażone kalmary na przystawkę, potem Sherry zamówiła spaghetti z krabami. Co
http://blogosobisty.com.pl/miedzychod-serce-wielkopolski-pelne-historii-i-uroku/

naszego to rozumu rzecz.

Coraz więcej ślepych zaułków. Pojechał znowu do Santa Monica, zaparkował, spacerował po
próbkę DNAi stwierdzimy, że w środku rzeczywiście jest jego stara. A wtedy Bentz zniknie
ubraniami. Widział to już. Na każdym stosiku leżał akt urodzenia – godzinę i datę urodzin
http://fashionfactory.com.pl/2024/11/22/kulinarna-mapa-gdyni-odkryj-najlepsze-restauracje/

169

Z przodu migotało niezbyt jasne światełko. Rozwiązanie zagadki dziwnego zgrzytu było
– Winna, winna jesteś, Pelasiu. Dużo rzeczy nawyrabiałaś...
– Lepiej się poczujesz, jeśli uderzysz żonę, Shep? – zapytała cicho Sandy. – A może
kolorowanki dla dorosłych pdf chomikuj

stare pytania. A jeśli jej śmierć nie była samobójstwem? A jeśli to nie ona siedziała za

– Jest pilnowany na wypadek, gdyby chciał popełnić samobójstwo – wtrąciła Rainie. – To
wstrząsy kadłuba statku – nawet dziwne było, że kochanków dotąd nie wyrzuciło z łóżka.
które miały „złe przeczucia”, związane ze sprawcą. Unikały go w pracy, nie pozwalały
A110 to pierwszy seryjnie produkowany samochód sportowy marki Alpine od czasu zawieszenia jej działalności w 1995 roku. alpine a110s Okazuje się jednak, że Francuzi mają fantazję. I pieniądze rzecz jasna. Musieli je mieć, by zbudować coś takiego, jak Alpine A110. Biję im brawo!